-Hope, 6.22-
-Londyn, Anglia-
Byłam wstrząsnięta. To co Harry powiedział doszło do mnie dopiero po kilku minutach. Harry będzie miał siostrzeńca czy siostrzenice. Nie odezwałam się.
-Gemma jest w ciąży?-dopiero po kilku chwilach udało mi się wypowiedzieć pytanie.
-Emm, tak.
-Cieszysz się? Gemma założy rodzine!
-Tak. Dwuosobową.
-Co?
-Nie zna ojca dziecka.
~*~
Zimny wiatr na mojej twarzy to był właśnie to czego potrzebowałam. Wyszłam sama z budynku i skierowałam się w strone zadaszenia. Było bardzo zimno, a ja wyszłam tylko w samym swetrze. Takie uroki jesieni, Hope.
Musiałam wyjść by oderwać się od tej kolorowej rzeczywistości i wrócić do tej szarej. Tak wiem. Brzmi jak najwieksze głupstwo. Mam przyjaciół, wspaniałego chłopaka, ale nadal mi czegoś brakuje. Egoistka? Tak, sądze, że tak. Nigdy mi nic nie wystarczało. Co kolwiek zyskałam, chciałam więcej. Zyskałam przyjaciół, zachciało mi się chłopaka. Jestem wredną suką, która nie zasługuje na nic. Nie powinnam mieć Eleanor, Danielle, Zayna. Przedewszystkim to Harry‘ego. Czaasami mam takie stany, że czuje, że na niego nie zasługuje. Przestań się nad sobą użalać i żyj dalej. Ale czy ja potrafiłam? Nie wiem. I chyba nigdy nie będe wiedziała jak odpowiedzieć sobie na to pytanie. Czy potrafiłam żyć dalej? Nie patrząc w przeszłość i nie przejmować się przyszłością? Tylko teraźniejszością? Dla mnie, to wcale nie brzmi banalnie. Ja tak nie potrafie. To bardzo trudne.
Wyciągnełam paczkę czerownych Marlboro z kieszeni moich starych czarnych spodni. Podpaliłam jednehpgo i zaciągnęłam się. Wiem, że to nie zdrowe i takie duperele, ale jest to po prostu uspokajające, a jakieś przyjemność w życiu trzeba mieć, prawda? Po chwili jak to bywa, przyszedł Malik. On to palił nałogowo. Mi wystarczało raz na tydzień, dwa razy.
-Zayn, czemu? Powiedz mi czemu?
Malik stracił tą pewność siebie i tylko się zaciągnął.
-Musimy zawsze poruszać ten temat?-zapytał z wyrzutem
-Malik, kurwa!-krzyknęłam nieźle nabuzowana-Powiedz mi, będziesz miał spokój! Była moją przyjaciółką. Ja poprostu za nią tęsknie! Chce znać prawdę! Chce wiedzieć dlaczego to zrobiła! To nie w jej stylu! - gorzkie łzy popłynęły po moim policzku, pokazując moją słabość, którą tak bardzo chciałam zachować tylko dla siebie.
-Niewiem! Okay?! Nie wiem! Po huj się mnie pytasz jak nie wiem?!- był niezwykle wkurzony i po jego tonie można było domyślić się, że jest na skraju załamania.
-Zayn! Wiem, że wiesz. Nie rób ze mnie idiotki. Po jej śmierci chodziłeś z poczuciem winy wymalowanym na twarzy! Co takiego się stało?!
-Kurwa! Nie wiem!-wrzasnął po czym, zgniótł peta i szybkim krokiem udał się do środka.
Kłamał, to było pewne.
Teraz już tylko leciały mi łzy, a ja nie mogłam ich powstrzymać. Nie umiałam...
-Niall, 7.57-
-Londyn, Anglia-
DiAngelo. Frank DiAngelo. I po co mieszkać z kimś? Pewnie to jakiś idiota, kolejny kujon, albo jeszcze gorzej gej. I jeszcze to nazwisko. Zamieszkiwałem pokój sam, było dobrze. Teraz skończą się powroty o 2 bo ten cały Frank Kujon Idiota DiAngelo nakabluje dyrekyrektorce. Skończą się kace do rana i przetrzymywanie spitych chłopaków. Jaki ten świat jest idiotyczny!
Otworzyłem drzwi już teraz do NASZEGO pokoju i zastałem JEGO.
-Siema, Frank jestem-powiedział zbyt jak to nazwać? ‘Ziomalsko‘
-Dres, się znalazł-powiedziałem uznając to jako odpowiedź.
-Nosze dresy? Nie. Rurki.
-O przepraszam. Pomyliłem się. Wiesz, tylko prosze nie zgwałć mnie w nocy.
-Że co prosze? Ty wyglądasz jakbyś się zesrał w te portki.
-Wiesz, my Ci normalni wiemy że to modne. Dostałeś erekcji?-krzyknąłem mu na odchodne. Zachowuje się jak dres, wygląda jak gej. Każda o tym marzy!
Już teraz wiedziałem że mam dość naszej krótkiej znajomości.
Zapukałem do pokoju Zayn‘a i Liam‘a ale liczyłem że to właśnie sam pan Malik mi otworzy. Nie myliłem się.
-Malik, jak miło mi Cię widzieć!
-Czego chcesz?-warknął. Widocznie nie udzielał mu się mój dobry humor.
-Chodźmy do ‘Darkness‘
-Nie mam ochoty.-chciał zamknąć mi drzwi przed nosem, ale wstawiłem noge.
-Może pan Payne?
-Jest u Danielle. ‘Uczą Się‘.
-A ty napewno nie chcesz-wolałem się upewnić.
-Horan, spierdalaj -wcale nie uraziły mnie jego słowa, wręcz przeciwnie.
Zszedłem z piętra i popędziłem do drzwi wejściowych. Myślałem że nie ma nigdzie woźnego, jednak się przeliczyłem.
-Co ty tu robisz smarkaczu?
-Yyy. Ja wychodziłem, ale już tu uznałem że wole mój pokój.
Zajebie. Zniszczył mi plany!
-Hope, 8.14-
-Londyn, Anglia-
Nie może się przyznać? Powiedzieć prawdę, która jak się domyślam boli. Przecież ja mu pomoge! A on pierdolony sukinsyn nie chce przyjąć pomocy. Ja chce tylko wiedzieć jak to się stało. Tylko to.
Chce wiedzieć, dlaczego Courtney popełniła samobójstwo!
Chce tylko jedną odpowiedz. Wiem, że to dla niego trudne, ale ja MAM PRAWO WIEDZIEĆ.
Była moją przyjaciółką. Chyba najbliższą. Czemu nie zauważyłam że coś się dzieje? Czyżbym była, aż tak samolubna?
Nie mogę tego tak zostawić. Musiałam poznać prawdę.
~*~
-Zayn!-wołałam chłopaka, pukając do pokoju.
-Nie ma go!-odpowiedział mi Liam. Krył go, byłam tego pewna
-Wiem, że go kryjesz! Niech przestanie tchórzyć i porozmawia ze mną!-krzyknęłam ze złością.
Słyszałam pomrukiwania, aż Zayn nie wyszedł z pokoju. Nawet na mnie nie spojrzał tylko przypatrywał się podłodze i podrapał sie po karku.
-Powiesz mi?-zapytałam z nieukrywaną nadzieją.
-Ale to trudne Hope! Nigdy nie chciałem do tego wracać.-powiedział powoli załamującym się głosem.
-Zayn, ale ja mam prawo wiedzieć. Courtney była mi bliska, tak samo jak tobie!
-Coś nie sądze.
-Chłopak, a najlepsza przyjaciółka? To prawie to samo.
-Mniejsza o to. Znienawidzisz mnie jak Ci o tym powiem! - czyli jednak coś wie!
Rozpłakałam się. Czy to musi być, aż takie trudne. Gdy już miał coś powiedzieć, dostrzegł idącego w naszą strone Harry‘ego. O. Zacznie się piekło. Normalnie jak na posterunku.
-Nie Hope. Może kiedyś będę gotowy Ci powiedzieć. Nie, dzisiaj.
-Zaynie...-urwałam
-Hope, ty już nic nie mów. Nie wpłyniesz na mnie.
Wszedł do pokoju. Zostawił mnie samą z zbliżającym sie powoli Harry‘m. Otarłam łzy z policzków i miałam iść do pokoju. Oczywiście ochrypły głos Harry‘ego mnie zatrzymał.
-Hope?... Co się między wami stało?
Nie odwracałam się. Nie chciałam spojrzeć w jego tęczówki. Wybuchłabym nieopanowanym płaczem i powiedziałam mu prawdę. Całą do jakiej mnie dopuszczono.
-Hope?
Przeklinam siebie! Musiałam się odwrócić? Jego zielone oczy świeciły jak nigdy. Chciał dowiedzieć się dlaczego płacze.
-Dlaczego..? Co się dzieje?
-Harry...Ja- mogę się spokojnie nazwać tchórzem. Uckekłam. Biegłam do pokoju 213, mojego wybawienia.
~*~
Obudziłam się zlana potem. Koszmary dokuczały mi od miesiąca. Najgorszy był widok Courtney w trumnie. Nie wytrzymywałam tego. Oddałabym wszystko by to minęło. Na szczęście nie obudziłam się z krzykiem. Musiałam ochłonąć. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. 2.15.
Ubrałam zwykłe dresy, a na podkoszulek narzuciłam bluzę. Musiałam odreagować. Niektórzy sięgają po alkohol, używki. Mimo tego, że też pale wcale nie o to mi chodziło. Ja poprostu chodziłam na spacery
-Gdzie idziesz?-zapytała sennym głosem dziewczyna. Stanowczo, to nie dla niej.
-Na spacer-odpowiedziałam obojętnie
-Tylko uważaj na siebie
-Dobrze, mamo.
Eleanor zastąpiła mi mamę, której mówiąc szczerze nie miałam. Pomagała mi w trudnych chwilach. Kocham ją.
-Nie martw się. To tylko spacer.
-Yhym. W nocy. A ty jesteś ładna.
-Dziękuje, nie-lubiłam komplementy ale bez przesady.
Zamknęłam drzwi, najciszej jak umiałam i udałam się szybkim krokiem do głównego wejścia. Zbiegłam po schodach i dopadłam drzwi. Wyciągnęłam klucz, przekręciłam kilka razy w zamku i poszło. -Dziękuje Ci boże, za ślusiarzy. Otworzyłam drzwi i wyszłam na dwór. Zdziwienie. To pierwsze uczucie które mnie opanowało. Później już tylko złość, smutek, tęsknota. Przeklinam pierdolone wspomnienia. Chce zapomnieć!
Szłam już dawno oblodzonym chodnikiem i nuciłam nieistniejącą melodie pod nosem. Od pewnego czasu miała świadomość, że ktoś mnie śledzi. Przyspieszyłam kroku. Nagle poczułam, że tracę grunt pod nogami i upadam. Usiłowałam się podnieść. Nic z tego. Kroki były coraz głośniejsze. Przeraziłam się.
Płakałam. Zdecydowanie za często to robię...
-Nic Ci nie jest?
~~*~~
Jestem dumna! Naprawdę podoba mi się ten rozdział. Dziękuje za wcześniejsze komentarze <3. Mimo że dopiero zaczynam. Następny rozdział może pojawić sie troche dłużej niż tydzień. Musze poprawic matematyke. Wychodzi mi trója! Muszę się uczyć ale mam nadziej że bedziecie czytać.
Nie no naprawde jestem dumna. 7776 Liter. 1095 Słów.
Czytasz=Komentujesz
Zachęcam do komentowania. To jest wielka motywacja!
Ha pierwsza !
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty jak zwykle. I nie wmawiaj mi że słaby. Musisz mi wyjawić pare sekretów w sprawie Hope i jej spraw miłosnych w szkole. Dzisiaj ! Mam już podejrzenia jak to się potoczy i myślę , że się nie mylę ! ;* Ale za pewne potwierdzi się to dopiero dzisiaj.
Ps. Zazdro komentarza od Yokity ;0 z resztą nie dziwię się , że ten komentarz się pojawił , w końcu ten blog jest boski *o*
Czekam aż wystukasz albo napiszesz coś jeszcze i mi pokażesz ! Xxx
Za szybko przeleciały mi te 3 rozdziały ;-; Chcę więcej!! Awwww *.* Takie tajemnicze , i coraz ciekawsze.Czyli to co kocham!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! I czekam na rozdział 4.
Wiesz co?! Nie komentuje xd Bo ty mi nie odpowidasz i wiesz co jeszcze zrobie?
OdpowiedzUsuńZareaklamuje się xd
new-city-new-love.blogspot.com
PS uhhh no dobra ale nie tak nie rozpisze. swietny rozdział i czekam na kolejny xd Nie no a tak na serio to naprawdę mi się podoba! <3
Sophie xx