niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział 4 - "Wiecie co Hope ma na talerzu?!"

Przepraszam, że musieliście tak długo czekać. Zachęcam do czytania i komentowania!

-Hope,10.00-
-Londyn, Anglia-


Ten głos. Nadal pamiętam kiedy po raz pierwszy go usłyszałam i zobaczyłam jego właściciela.
-A masz skończoną 18-nastkę?-zapytał wścibski chłopak, który powinien zająć się swoimi sprawami.
-A ty masz?-zapytałam z drwiącym uśmieszkiem. Wyglądał na góra 16 lat.
-Mam-powiedział z wyższością chłopak.
Ale nie...To było nie możliwe. Frank. Umarł. Na moich kolanach. On nie mógłbyś tutaj, teraz. On nie żyje.
-Umm...nie nic. Tylko trochę się poobijałam.-chłopak podał mi dłoń, którą nie chętnie chwyciłam i pomógł mi wstać. Był brunetem i tyle udało mi się stwierdzić w ciemności.
Otrzepałam tyłek od śniegu i spuściłam głowę.
-Um...dz-dzięki-mruknęłam jąkając się.
-Przyjemność po mojej stronie. Chodzisz tu do liceum?
-Eee...tak-nadal czułam się nieswojo w towarzystwie chłopaka.
Powstała między nami cisza, co mi nie przeszkadzało, ale wyraźnie było to nie zręczne dla niego.
-Jak..jak się nazywasz?-zapytałam zaciekawiona.
-Frank.-odpowiedział spokojnie, a ja nie wytrzymałam i musiałam spojrzeć w jego twarz. Zamurowało mnie. Usta bez kontroli ułożyły się w literę o, a nogi odmówiły posłuszeństwa. Chłopak stał zdezorientowany, nie wiedząc o co chodzi. Chciałam stamtąd uciec. Łzy stanęły mi w oczach. Nie wiedziałam co zrobić. Nogi miałam jakby przyklejone do gruntu. Nie mogłam się ruszyć. Chłopak patrzył prosto na mnie.
-Coś się stało?-zapytał
-Ty serio? Przecież masz na imie Frank, wyglądasz jak Frank i zachowujesz się tak samo głupio jak Frank.
-Ej! I co z tego że mam na imie Frank?
-Ja...ja- piwoli wyszeptałam cofając się.-Nie pamiętasz?
-Niestety nie mam pojęcia o co ci chodzi.-odpowiedział bezbronny chłopak. Żałosne. Znów dałam upust emocją. Odwróciłam się na piecie i pobiegłam do drzwi internatu.
~*~
-O boże! Mała nic Ci nie jest?-zapytał Harry budząc Louis‘a.
-Ja...ja mogę dziś z tobą spać?-zapytałam. Racja, Harry mógł się przerazić. Laska w dresach i makijażu spływającym po całej twarzy.
-Ale zasady...-zaczął Louis
-Louis, mam dziś w nosie zasady. Nie widzisz jak ona wygląda?
-Dobra, ale ja za to nie odpowiadam.
-Wskakuj.
-Dziękuje Harry.-przytuliłam Styles‘a do siebie tak mocno, że niedługo bym mu pewnie żebra złamała.
-Powiesz chociaż co Ci się stało?-zapytał, robiąc słodką minę Harry.
-On...on-nie mogłam wydobyć z siebie głosu.
-Jutro też jest dzień. Załatwimy to rano jak chcesz-powiedział z troską Harry, ale tak ułożył słowa, że już się nie odezwałam. Zamknęłam oczy i oddałam się w objęcia Morfeusza.
Sen, mimo że tak bardzo realny. Byłam w...zaraz, w łazience Court. Widziałam, że dziewczyna trzyma coś w ręce. Jakieś pigułki, lekarstwa? Miała też kartkę i długopis i małą karteczkę. Była zaadresowana imieniem.
Zayn.
Zaciekawiło mnie to i podeszłabym bliżej gdyby nie to, że nie mogłam. Cortney wzięła tabletki. Dużo tabletek. Nie wyglądało to na tak dużo, ale ona brała kolejne. Przeraziłam się. Ona płakała, a ja nic nie mogłam zrobić. Stałam tam bezczynnie gdy upadła. Zmroziło mnie. Usłyszałam pukanie do drzwi. Czyżby Zayn?
-Court, otwórz te drzwi! To ona...
Przebudzono mnie. Harry potrząsał moimi ramionami.
-Harry? Coś się dzieje?
-Śniadanie-wykrzyknął Horan, który wparował do pokoju tak szybko jak się ulotnił. Tak, Niall James Horan zawsze pierwszy na śniadaniu, cóż się dziwić? On to zawsze był głodny.
-Wydawało mi się..
-Tak?
-Nie, nic nie ważne.-chwycił mnie za rękę i pocałował mnie. Tak naprawdę to już chyba setny w miesiącu, ale za każdym razem czułam motylki w brzuchu. Jakbym zakochiwała się na nowo.
Pociągnął mnie za rękę by wyjść z pokoju.
-Edwardzie, czołg mi tu jedzie?-zapytałam pokazując oko. Jednocześnie śmiałam się z Harry‘ego, który wykrzywił się na imię Edward.
-Nie nazywaj mnie tak!-powiedział obrażony. Poczochrałam mu włosy.
-Ojej. Przepraszam, Edwardzie.-uśmiechnęłam się do niego, a on zaczął mnie łaskotać.
-Harry! Przestań!
-A co mi z tego będzie korzystnego?
-A to-cmoknęłam go w usta i wyszłam do łazienki.-Harry idź już. Nie czekaj na mnie.
-Poczekam!-krzyknął z pokoju
-Masz gdzieś eyeliner?-zapytałam się go. Usłyszałam śmiech.
-Tak, trzymam go w górnej szafce. Nie, Hope nie ma eye-coś tam. Tego szkoła nie funduje.
-Będę musiała sobie poradzić bez niego.
~*~
Gdy zobaczyłam Zayn‘a, mój humor zniżył sie do zera. Opuściłam głowę i jadłam powoli. Ciągle chodziła mi po głowie ta kartka z imieniem Zayn.
Straciłam kontrole nad tym co robię i mimo woli, co było raczej niemożliwe ułożyłam jajecznice widelcem w litery Z, A, Y, N. Niall spojrzał mi w talerz widocznie zaciekawiony tym co robię. Z jego ust wydobył się krótki dzwięk uuuu. Spojrzałam na talerz to na blondyna i zrozumiałam o co mu chodzi. Zayn. Przeklęte imię.
-Niall, nie nie mów..
-Wiecie co, Hope ma na talerzu?!-krzyknął Niall na co kilku uczniów obróciło ku nas głowy, a ja posłałam mu zabójcze spojrzenie.
-...-Nawet nie wydobył się dźwięk z gardła blondyna, gdy podłożyłam mu talerz pod nos.-Jednak nic.-wziął się za jedzenie mojej jajecznicy, a ludzie z innych stolików nadal się na nas gapili. A stolik przy którym siedziałam spojrzał na mnie, oprócz Harry‘ego i Zayn‘a. Tego drugiego znałam powód. Ale Harry wybuchnął śmiechem. Zorientowałam się, że zrobił to by wyratować mnie z opresji. Dołączyłam do niego.
-Harry co Was tak śmieszy?-zapytał Liam
-Uszy...uszy Niall‘a-odpowiedział.
Już nikt nie zwracał uwagi na Harry‘ego, gdyż drzwi się otworzyły. I to z wielkim hukiem. Do stołowki wszedł...Frank. Niall o dziwo też obrócił głowe, ale później wrócił do swojego jedzenia, przeklinając cicho pod nosem. Frank zauważył mnie i nie wiem co wyrażała jego twarz. Poczucie winy? Ale gdy spojrzał na Niall‘a obrócił się w przeciwnym kierunku.
-Niall, znasz go?-zapytałam szeptem.
-Mhm. Mam z nim pokój. Ale nie masz się co martwić, woli chłopaków.
-Niall!-fuknęłam-Jak możesz!
-A co? Znasz go że go bronisz?
-No nie...-odpowiedziałam-ale ile razy z nim rozmawiałeś?
-Raz
-No właśnie. Po tym ty nie umiesz stwierdzić...
-A huj mu w dupę. Idź z nim pogadaj jak chcesz. Ja chce zjeść moją jajecznice
-No chyba moją
-No chyba nie! Dałaś mi ją. Chyba że chcesz...
-Dobra, jedz-mruknęłam i wstałam od stołu. Podeszłam do drzwi, ale jeszcze obejrzałam się by poszukać Franka wzrokiem. Wyparował. Jakby nigdy tutaj nie wszedł.
Chwyciłam klamkę i pchnęłam drzwi. Skierowałam się na drugie piętro. Gdy wchodziłam zauważyłam jakiegoś chłopaka. Szedł z opuszczą głową, jakby zagubiony. Dziwiło mnie to jego zachowanie. Rozumiem szkoła jest duża, ale tak trudno zapamiętać. Parter-lewa strona gimnazjaliści, prawa strona licealiści. Piętro pierwsze stołówka. Na piętrach wyżej sypialnie. Lewa strona-dziewczyny, prawa strona-chłopcy. Po chwili zorientowałam się, że to człowiek szukany przeze mnie na stołówce, Frank. Starałam iść jak najciszej. Niestety, jakoś nie umiałam. Podniósł głowę i spojrzał na mnie. Na jego twarzy było zakłopotanie.
-Słuchaj...-zaczął ale ja mu przerwałam swoim monologiem.
-Rozumiem. Nie musisz się tłumaczyć czy cokolwiek chciałeś powiedzieć. Rozumiem, że nie wiesz kim jestem i nie znasz mnie. Nie znasz mnie temat zamknięty. Nie znamy się.-zakończyłam i poszłam do swojego pokoju. Chłopak coś za mną mówił, żebym nie szła i on chce się wytłumaczyć i to co mówię nie jest prawdą. A nie jest? Tak naprawdę to Franka tamtego Franka nie potrzebuje w moim życiu. Harry ma problem z Gemmą, Zayn chodzi przymulony. Mój problem może jest też ważny, ale problemy przyjaciół i ogólnie ich stawiam na pierwszym miejscu. Tak.naprawdę nic poza nimi nie mam. Nic. Więc zostawić ich w potrzebie nie wchodzi w grę. To dla mnie ogromnie ważne.
~*~
-Ty idziesz z nimi?-zapytała Dani.
-No, a co? Będzie fajnie! A wy idziecie?-odpowiedziałam nakładając lekką warstwę pudru.
-No co ty? Ja mam iść z wami?-zapytała Eleanor która oderwała się id książki i dołaczyła do rozmowy-Ja w ogóle nie umiem się bawić. Nie to co ty lub Dani.
-Ja idę-odpowiedział Dani-Ale ty Elka musisz też iść! Louis się ucieszy!
-Yhym. Jasne. Już pędzę.


_____________________________________                      _________
Przepraszam że tak długo ale teraz miałam ful sprawdzianów i popraw. Mam nadzieje ze podoba się wam rozdział ale jak dla mnie jest drętwy. No rozdział kolejny też może być pisany dość długo ale obiecuje dodać go jak najszybciej. Niestety nie mam komputera by zmienić daty. Ten rozdział został dodany 19 grudnia. Obiecuje poprawić. Całusy Lena <3

4 komentarze:

  1. asfgfdsdfgfdd<33
    Haha... (ale ze mnie debil)
    Nana

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj, chciałam Cię poinformować, że został zmieniony Regulamin na :
    http://spis-blogow-1d.blogspot.com
    Dodatkowo zachęcam na zgłoszenie się na konkurs Blog Miesiąca ! :D
    Pozdrawiam :)
    PS nie zauważyłam linku do spisu, proszę go umieścić w ciągu 3 dni

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie idealne <3 Po prostu nie można się do niczego przyczepić... Wszystko jest idealnie dopracowane <3
    Po prostu CUDO :* Czekam na kolejnyy <3
    -
    http://you-and-i-fanfiction.blogspot.com/
    -
    Pozdrawiam! Xx
    / Haz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałaś Nominowana do Libster Blog Aword :)
    http://pechowajakzwykle.blogspot.com/2014/02/libster-blog-aword-dd.html

    OdpowiedzUsuń