piątek, 21 marca 2014

Rozdział 7 - "Istnieje kilka rodzajów randek"

- Zayn -
- Londyn, Anglia - 

- Kurwa! Jak to go nie masz?! - dobra, może nie powinien się wydzierać. Ale teraz jesteśmy w czarnej dupie.
- Jasne, wrzesz na mnie! Na pewno to coś pomoże! 
- Przepraszam. Jesteś pewna, że go nie masz?
- Z tego co wiem, nie jestem ślepa. Nie mam go w kieszeni. Został w środku... 
- Już po nas - stwierdziłem chwytając się na głowę. Dziewczyna obróciła się i skierowała się w jakimś kierunku.
- Gdzie ty idziesz? 
- Nie wiem jak ty, ale ja nie zamierzam wylecieć z tej przeklętej szkoły mimo, że są tu wstrętne mundurki. Więc szukam otwartego okna. - odpowiedziała po czym ruszyła przed siebie. Po chwili zastanowienia uznałem, że nie mam lepszego pomysłu i pobiegłem w stronę dziewczyny, która usiłowała podskoczyć do któregoś z okien.
- Nie wejdziemy tu. Jest za wysoko. Jedyna nadzieje jest w pokojach małolatów. Tam jest niżej. 
- Oszalałeś? Zaczną wrzeszczeć, i przybiegnie ich przewrażliwiona wychowawczyni, która mieszka obok - wrzasnęła
- No to może wolisz okno dyrektorki? Ewentualnie swój dom jutro rano, gdy nas wywalą? 
- Po co ja z tobą wyszłam? - pokręciła głową. Wydawało mi się, że nie było to pytanie skierowane do mnie, więc pozostałem cicho. Szliśmy w ciszy obok pokoi nauczycieli. Dlatego zachowaliśmy szczególną ostrożność, jednak zdawałem sobie sprawę z tego, że cisza ze strony dziewczyny była spowodowana tym, że jest na mnie zła. Mniej prawdopodobne było to, że nie chciała budzić kardy nauczycielskiej. Czy może mi ktoś wytłumaczyć co mnie podkusiło do tego, żeby powiedzieć jej prawdę i do tego, żeby ją potem całować? Jestem idiotą. 
- Będziesz tak stał, czy mi łaskawie pomożesz? - spojrzałem na dziewczynę. Staliśmy pod męskimi pokojami klas 4-6, których okna znajdywały się znacznie niżej niż nasze. Czy dyrektorka łudziła się, że w tym wieku nie będą uciekać przez okno? Doskonale pamiętam jak sam przez nie skakałem. Ocknąłem się, gdy nieźle wkurzona już, dziewczyna zaczęła się drzeć, że ją wkurzam. Świetnie, mam nadzieję, że ona również zdaje sobie sprawę z tego, że zaraz nie wytrzymam! Czy ona musi swoje emocje przelewać na bycie wrednym? A zauważyłem, że w ostatnim czasem szczególnie upodobała sobie do tego moją osobę. 
- W takim razie co mam zrobić księżna?
- Zamknij mordę. Nie mam ochoty z tobą rozmawiać. I nie nazywaj mnie tak. W takim razie sama sobie poradzę. Bardzo dziękuje - uśmiechnęła się sztucznie i doskoczyła łapiąc za parapetem ale i tak nie udało jej się na niego wejść.
- Masz okres, czy zawsze byłaś taka pyskata? 
- Nie twój zasrany interes Malik. 
- Czyli jednak to pierwsze. Okay. Koniec tematu. 
- Zamknij się i mi pomóż! - chwyciłem dziewczynę za biodra i podniosłem na tyle wysoko, aby położyć kolano na dużym, kamiennym parapecie i wstać. Zajrzała przez okno, a następnie spojrzała się na mnie.
- I co? 
- Małolaty nieźle się bawią. Jeśli masz ochotę zobaczyć szóstoklasistkę w staniku, grającą w butelkę to wchodzimy. 
- Ta, marzyłem o tym przez ostatni tydzień - mam nadzieję, że wyczuła w tym sarkazm - Wolałbym zobaczyć kogoś innego - dodałem trochę ciszej 
- Uznam, że tego nie słyszałam Malik, teraz właź tu. Chcę w końcu być w swoim pokoju i iść spać.
- Już, już - podskoczyłem trzymając się parapetu. Podciągnąłem prawe kolano i jakoś wturlałem się na powierzchnię parapetu, uderzając tym samym głową o szybę. Brunetka zaczęła się śmiać, a ja podniosłem na nią swój wzrok i "zmroziłem" ją wzrokiem. Dziewczyna zerknęła przez dziurkę, która nie została zasłonięta zasłoną i zaśmiała się widząc przerażone miny dzieciaków, które jak mnie mam przestraszyły się słysząc huk. Pokazała mi, żebym był cicho i przysunęła się bliżej szyby, tym samym zaczynając oglądać poczynania tych dzieciaków. Po chwili usłyszałem jej cichy śmiech. 
- Co się tam dzieje? 
- Jedna z nich, właśnie zapiera się, że nie pocałuje tego chłopaka w policzek. Za to jej przyjaciółka paraduje w samym staniku. I weź tu ich zrozum. - wstałem ma nogi i przybliżyłem się do dziewczyny, również "podglądając" grupkę nastolatków. Pamiętam jak ja z moją grupką znajomych graliśmy w "taką" butelkę. Ach, te czasy, gdy najgorszym zadaniem było pocałowanie kogoś w policzek. Nie wspomnę do czego jesteśmy wzywani obecnie. Próbowałem stłumić swój śmiech spowodowany wspomnieniami z podstawówki, ale z marnym skutkiem. 
- Dobra, koniec tego. Czas położyć małolaty spać i wracać do pokojów - stwierdziła dziewczyna i zaczęła pukać w szybę. Dzieciaki na początku były zdezorientowane. Dziewczyny chwyciły się za ręke, a potem zaczęli szeptać coś między sobą. Po upływie kilku minut, w których Hope nie ustępowała i dalej waliła w szybę, zobaczyliśmy chłopaka, średniego wzrostu, jak na szóstą klasę, w blond włosach. Podszedł do okna i odsłonił bordowe zasłony. Na nasz widok wzdrygnął się, a potem skrzywił. 
- Mógłbyś nas wpuścić? - spytała dziewczyna
- Nie, nie znam was. Jeszcze nas zgwałcicie - oboje spojrzeliśmy na siebie, a potem wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.
- Młody, uczymy się tu. Tylko tak jakby utknęliśmy na dworze i nie za bardzo podoba nam się wizja spędzenia reszty nocy/poranka na dworze. - Hope jako pierwsza opanowała swój śmiech i odpowiedziała młodszemu koledze, który już działał nam na nerwy. 
- Powiem dyrektorce. 
- Skarżypyt nikt nie lubi, po za tym, jestem pewny, że pani Buck's chętnie posłucha sobie o tym, że o czwartej nad ranem w pokoju chłopców z szóstej klasy siedzą dziewczynki w stanikach - uśmiechnąłem się sarkastycznie. Zgasiłem go. Mieliśmy na nich większego haka. Jesteśmy starsi i nam przynajmniej (tak mi się wydaje) odpuściliby to, że jesteśmy różnej płci. 
Wcześniej wymieniony chłopak podszedł bliżej okna i otworzył je, wpuszczając nas do środka. Całe zgromadzenie, znajdujące się na ziemi, nie spuszczało z nas swojego wzroku, co szczerze mówiąc nie odpowiadało mi. Czułem się obserwowany przez dzieci. Fatalne uczucie. - wzdrygnąłem się. 
- A więc, byliście na randce tak? - spytała pewna brunetka, która siedziała na dywanie. 
- Nie. Nie jesteśmy razem. Z resztą poszłabyś na randkę o czwartej nad ranem? - Hope odwróciła się w stronę dziewczynki i zadała jej pytanie. Jednak nie ona odpowiedziała, tylko chłopak obok niej.
- Istnieje kilka rodzajów randek - poruszał brwiami, spoglądając na mnie.
- Możliwe, ale ty na pewno nie powinieneś tego wiedzieć czy się tym interesować, a teraz radze wam iść do swoich pokoi. My idziemy i raczej nie muszę wspominać tego, ze zostaje to pomiędzy nami, prawda? W razie czego, my również mamy ciekawe informacje na wasz temat. - uśmiechnąłem się sztucznie, po czym chwyciłem Hope za rękę i pociągnąłem ją w stronę drzwi. Wyszliśmy po cichu, rozglądając się, czy na pewno nikogo nie ma na korytarzu. Szliśmy po środku, kiedy na horyzoncie, pojawiła się nauczycielka historii, z którą miałem przyjemność mieć lekcje w młodszych klasach. Wstrętna baba. Wiem co mówię. Pociągnąłem brunetkę, gwałtownie skręcając w prawą stronę, aby schować się na ścianą. Dziewczyna wpadła na mnie, ale chcąc powstrzymać ją od krzyku, zakryłem jej usta. Dla jasności - ręką. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że zaczęłaby się na mnie wydzierać i byłem pewny, że tej starej panny z kotami, którą potocznie wszyscy nazywali panną Wartner - historyczką. Wychyliłem się lekko, aby sprawdzić, czy korytarz jest już "czysty". Trzy razy upewniałem się, czy na pewno możemy już wyjść z ukrycia. Dziewczyna, miała na sobie śliczne kozaczki, które niemiłosiernie głośno stukały o podłogę, robiąc przy tym hałas. Jednym ruchem wziąłem ją na ręce, ponownie prosząc aby nie wrzeszczała i zapewniając, że nic jej nie zrobię, po czym w zawrotnym tempie przedostałem się do drugiej części szkoły - gimnazjum. Tyle, że musieliśmy przejść przez pomieszczenie, w którym swój czas spędzał woźny. Na pewno już nie spał. Przyjmując dziewczynę na rękach schyliłem się lekko, aby przejść pod szybą recepcji, w której siedział pan Rosert- ochroniarz? Nie, on po prostu wpuszczał osoby do szkoły. Zamykał i otwierał główne drzwi oraz bramę wjazdową. Dotarliśmy do części sypialnianej. Lewa - dziewczyny. Prawa - chłopacy. Bez zastanowienia skręciłem w prawo, na co dziewczyna zaczęła się szarpać. 
- Kierunki ci się Malik pojebały? 
- Nie - spojrzałem na nią marszcząc czoło.
- Powiedziałam do MOJEGO pokoju. Odstaw mnie na ziemię! 
- Nie, masz za głośne buty
- Mogę je zdjąć. Myślisz czasami? 
- Zdarza się. 
- Świetnie. Postaw mnie. - wykonałem jej polecenie, rozkaz. 
- Może być księżno? 
- Tak, dziękuje. Jeszcze raz Ci powtarzam, żebyś tak do mnie nie mówił. Dobranoc, albo nie. Karaluchy pod poduchy. I nie żartuje. Osobiści zadzwonię do Liam'a i poproszę żeby Ci jakieś podłożył. - powiedziała po czym zdjęła swoje buty i zniknęła za zakrętem. 
- Dobranoc...

__________


Już kolejny rozdział za  nami. Teraz ja go opublikuje Vicky.  ogólnie rzecz mówiąc było bardzo mało komentarzy co do 6 rozdziału i prosimy by ich trochę więcej było w tym poście. Za każdy komentarz dziękujemy ♥.





4 komentarze:

  1. cudny rozdział! Jestem ciekawa dalszych losów Zayn'a i Hope! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + zostałaś nominowana do Liebster Award. Więcej znajdziesz u mnie na blogu: http://more-than-famous.blogspot.com/2014/04/liebster-award-2-sprawy-organizacyjne-xd.html :)

      Usuń
  2. jestem ciekawa co dalej ; )
    neeeext! *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Twój blog został nominowany do Liebster Awards. Szczegóły tutaj : http://you-are-too-lovely.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń